Artykuł Przekazywanie 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego w Polsce pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>
Jeśli chcesz przekazać 1% swojego podatku dochodowego na cele publiczne, musisz wybrać odpowiednią organizację pożytku publicznego. Przede wszystkim należy zastanowić się, jakie cele chcesz wesprzeć. Możesz wybrać organizację, która działa w Twojej okolicy lub wspiera Twoje ulubione cele.
Kolejnym krokiem jest znalezienie odpowiedniej organizacji. Możesz skorzystać z internetu, aby znaleźć listę organizacji pożytku publicznego, które działają w Twojej okolicy. Możesz również skorzystać z usług doradczych, aby uzyskać informacje na temat różnych organizacji.
Kiedy już wybierzesz odpowiednią organizację, musisz wypełnić odpowiedni formularz. Formularz ten zawiera informacje na temat Twoich danych osobowych, a także informacje na temat wybranej organizacji. Po wypełnieniu formularza należy go wysłać do właściwego urzędu skarbowego.
Pamiętaj, że wybór odpowiedniej organizacji pożytku publicznego do przekazania 1% podatku dochodowego jest bardzo ważny. Dlatego też należy dokładnie przemyśleć swój wybór i upewnić się, że wybrana organizacja działa w zgodzie z Twoimi wartościami i celami.
Przekazywanie 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego jest szybkim i łatwym sposobem na wsparcie wybranej przez siebie organizacji. Przekazując 1% podatku, można wspierać działalność organizacji pożytku publicznego, które działają na rzecz dobra publicznego.
Korzyści z przekazywania 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego są następujące:
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest szybkie i łatwe.
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest bezpłatne.
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest bezpieczne.
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest anonimowe.
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest skuteczne.
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest bezpośrednim wsparciem dla wybranej przez siebie organizacji pożytku publicznego.
- Przekazanie 1% podatku dochodowego jest doskonałym sposobem na wsparcie działalności organizacji pożytku publicznego, które działają na rzecz dobra publicznego.
Organizacje pożytku publicznego w Polsce są bardzo popularne i są wybierane przez wielu ludzi. Najczęściej wybierane organizacje pożytku publicznego w Polsce to: Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, Fundacja „Polsat”, Fundacja „Wiosna”, Fundacja „Mam Marzenie”, Fundacja „Nasz Dom”, Fundacja „Pomocna Dłoń”, Fundacja „Dzieci Niczyje”, Fundacja „Dziecięca Fantazja”, Fundacja „Nie Lękajcie Się”, Fundacja „Kręgle dla Hospicjum” oraz Fundacja „Kocham Cię”. Wszystkie te organizacje pożytku publicznego w Polsce są bardzo aktywne i wspierają wiele ważnych inicjatyw.
Najczęstsze błędy popełniane przy przekazywaniu 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego to:
1. Nieprawidłowe wypełnienie formularza PIT. Wypełniając formularz PIT, należy wpisać numer KRS organizacji pożytku publicznego, na którą chce się przekazać 1% podatku.
2. Nieprawidłowe wpisanie kwoty. Kwota przekazana na rzecz organizacji pożytku publicznego nie może przekraczać 1% podatku dochodowego.
3. Nieprawidłowe wpisanie numeru KRS. Numer KRS organizacji pożytku publicznego musi być wpisany poprawnie, aby podatek został przekazany na właściwy cel.
4. Nieprawidłowe wpisanie numeru NIP. Numer NIP organizacji pożytku publicznego musi być wpisany poprawnie, aby podatek został przekazany na właściwy cel.
5. Nieprawidłowe wpisanie nazwy organizacji pożytku publicznego. Nazwa organizacji pożytku publicznego musi być wpisana poprawnie, aby podatek został przekazany na właściwy cel.
>>>> Tutaj dowiesz się więcej na temat składania PIT.
1. Przede wszystkim, należy znaleźć organizację pożytku publicznego, która odpowiada Twoim wartościom i celom. Możesz to zrobić, przeglądając strony internetowe, które zawierają listy organizacji pożytku publicznego, lub poprzez rozmowę z przyjaciółmi i rodziną.
2. Następnie, należy zapoznać się z dokumentacją, którą organizacja pożytku publicznego musi przedstawić, aby uzyskać 1% podatku dochodowego.
3. Kolejnym krokiem jest wypełnienie formularza PIT-OP, który można znaleźć na stronie internetowej Ministerstwa Finansów. Formularz PIT-OP jest niezbędny do przekazania 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego.
4. Po wypełnieniu formularza PIT-OP, należy go wysłać do Ministerstwa Finansów.
5. Na koniec, należy zachować kopię formularza PIT-OP, aby mieć dowód przekazania 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego.
Artykuł Przekazywanie 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego w Polsce pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Szadowo Młyn. Czego jeszcze nie wiesz o posiadłość WOŚP? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>By dotrzeć z Gdańska do wspomnianej posiadłości Fundacji WOŚP trzeba zaplanować półtorej godziny jazdy samochodem. Nie ma mowy, by dostać się tu autobusem lub pociągiem. Najbliższe środki publicznej komunikacji znajdują się dobre 5-10 km stąd. Jadąc samochodem po drodze mijam zamek w Malborku, a potem jeszcze w Sztumie. W niewielkiej miejscowość - Brachlewo - jadąc od strony Gdańska skręcamy w lewo z drogi krajowej nr 55 w drogę wojewódzką 524. Myślę, że to miejsce jest zapomniane w wielki aglomeracjach, stąd zostało wybrane przez władze WOŚP.
Droga początkowo dostosowana jest do ruchu lokalnego. Jest nowy asfalt. Jednak im dalej od drogi krajowej, tym trasa zaczyna się zwężać. W końcu po przejechaniu 2 km docieram do ściany lasu. Tam droga ma już przekrój zaledwie jednej jezdni. Nic nie wskazuje na to, że jadę do miejsca, gdzie spotykają się twórcy największej akcji charytatywnej w Polsce.
Docieram do znaku z napisem Szadowo. Za nim nawierzchnia drogi zmienia się z asfaltowej na brukowaną. By dotrzeć do posiadłości WOŚP pozostaje już tylko zjechać z niewielkiego zbocza i minąć zabytkowy most nad jazem na rzece Liwa. Wtedy po prawej stronie zobaczymy posiadłość, mylnie nazywaną też posiadłością Jerzego Owsiaka, ale o tym później.
Dlaczego władze WOŚP wybrały takie miejsce jak Szadowo? Na początku tego wieku fundacja poszukiwała miejsca, gdzie mogłyby się stacjonarne odbywać szkolenia ratowników. Padło właśnie na szadowski młyn. Miejsce nietuzinkowe na mapie Pomorza, ale spełniające funkcje turystyczne. Jak wyjaśnia Wikipedia w XIII wieku obszar dzisiejszego Szadowa i Szadowskiego Młyna pokrywała puszcza. Na początku XIV wieku tereny leśne należały mieszkańców Prus. Jak podaje Wikipedia w okresie międzywojennym XX w. majątek należał do pruskiej rodziny Burgdorf. Młyn funkcjonował i miał dobrą opinie w okolicy. Żarna mlewnika wykonane były w Elblągu (Miały napisy Elbing i w latach 80-90. służyły za stoły na parkingu kempingowym Lasów Państwowych w Szadowie).
W okresie II Wojny Światowej młyn przeszedł z rąk Niemców w ręce Rosjan. W trakcie jego przeszukiwań moskale znaleźli zdjęcie Adolfa Hitlera. W tej złości do ówczesnego niemieckiego tyrana podjęto decyzję o spaleniu domostw przylegających do młyna. Pożoga strawiła także pobliskie domy gospodarcze - stajnie i stodołę.
Po wojnie zmiana dotychczasowej nazwy Schadauer Mühle na Szadowski Młyn ustalona została Zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 3 listopada 1950. W efekcie ówczesnych przekształceń - nastąpiła nacjonalizacja majątków prywatnych - majątek po niemieckim młynie przejęła GS Samopomoc Chłopska w Kwidzynie. Poprzedni właściciel – rodzina Burgdorf - wyjechała do RFN i osiedliła się w miejscowości Osnabrück.
Ciekawostką jest fakt, że tereny przylegające do Szadowskiego Młyna w czasie PRL to były pola uprawne. Zatem klimat tam był bardziej wiejski. Dzisiaj to gęsty las i można mylnie ocenić, że Szadowo Młyn to miejscowość skupiona na gospodarce leśnej, ale bo też miejsce zgromadzeń myśliwych.
Na przełomie lat 70 i 80 majątek Szadowo Młyn służył jako ośrodek wypoczynkowy Gminnej Spółdzielni. Budynek mieszkalny nr 1 zamieszkiwała rodzina Urbańskich. Budynek Szadowo 2 zamieszkiwali członkowie rodzin Przekopowicz i Drews. Młyn nie był wykorzystywany i z tego powodu budynek niszczał.
Jak podaje Wikipedia, pod koniec lat 80 w Szadowie powstał Zakład Mechaniki Maszyn i Urządzeń Rolniczych prowadzony przez nowego właściciela majątku inż. Zbigniewa Reissa. Jak czytamy w gazecie "Wiadomości Elbląskie" z 1987 roku Reiss osiedlił się tu wraz z żoną. Spodobała mu się okolica. Przytłaczał go jednak ogrom prac wokół młyna. Zakład świadczył usługo dla rolnictwa, jak również dla Rejonu Dróg Publicznych, ZEM Kwidzyn, PKS i innych.
Wiedza na temat maszyn ówczesnym właścicielom młyna umożliwiła skonstruowanie elektrowni wodnej. Miała ona przynosić ok. 100 MWh rocznie. Całość oparta była na turbinie Francisa, którą trzeba było wtedy odrestaurować. Nadmieńmy, że w 1987 r. spłoną także budynek mieszkalny. Rodzina Reissów musiała się przenieść do budynku młyna. Na szczęście obiekt udało się odbudować.
W latach 1990-2002 właściciel elektrowni wprowadził kolejne modernizacje sterowania i siłowni, upraszczając konstrukcję i obsługę elektrowni. Wtedy w 2003 r. pojawiła się Fundacja WOŚP, która kupiła to miejsce. Próbowałem ustalić, co było powodem sprzedaży tego wyjątkowego miejsca fundacji. Po dawnej zabudowie mieszkaniowej nie ma już śladu. Pozostały tylko dwa historyczne budynki Szadowo Młyn, budynek gospodarczy Szadowo 1 wpisane są na listę zabytków. Dodatkowo na tej liście widnieje Most Szadowo zlokalizowany obok nad jazem rzeki Liwy.
Jeśli ktoś dzisiaj napisze publicznie, że posiadłość w Szadowie należy do Jerzego Owsiaka zwyczajnie pisze nieprawdę. Może narazić się nawet na proces. Właścicielem obiektów w Szadowie posadowionych na prawie hektarowej działce jest Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Choć Jerzy Owsiak pełni funkcję prezesa tej fundacji, nie jest zgodnie z treścią księgi wieczystej nr 19130 prowadzonej przez Sąd Rejonowy w Kwidzynie właścicielem posiadłości w Szadowie.
Po kupnie Szadowskiego Młyna fundacja WOŚP przebudowa istniejący budynek mieszkalny - jeszcze w 2003 r. szkolenia odbywały się w starym budynku. W 2006 roku pierwsi wolonatariusze odwiedzili nowy budynek. Ten potem zmieniał wiele razy bryłę. Rozebrany został także ceglany budynek gospodarczy, który przystawał do obiektu mieszkalnego. Ponadto w miejscu, gdzie dzisiaj stoją kontenery niemieszkalne - z logiem WOŚP i napisem "sie ma" stał jeszcze jeden budynek mieszkalny - też już go nie ma.
Natomiast w połowie minionej dekady właściciel zbudował jeszcze jeden budynek mieszkalny architektonicznie podobny do istniejącego obiektu.
Warto dodać, że początkowo położenie nad rzeką Liwą skłoniło zarządcę terenu do urządzenia plaży po północnej stronie nieruchomości. Ostatecznie zrezygnował z jej utrzymania i wykonał w pobliżu jakoby w zastępstwie plac zabaw.
Co ciekawe, w Szadowie część swojej działalności prowadzi też firma Złoty Melon, czyli spółka córka Fundacji WOŚP. Oficjalne jest ona zarejestrowana w Warszawie przy ul. Domaniewskiej. Realizuje komercyjne zadania na rzecz WOŚP. Jej prezesem jest również Jerzy Owsiak, który na jej prowadzeniu w 2021 r. zarobił ok. 250 tys. zł.
Zysk netto spółki wyniósł 3,833 mln zł w 2021 r. 2,833 mln zł zostało przeznaczony na… wypłatę dywidendy - czyli trafiło do WOŚP. 1 mln zł trafiło do kapitału zapasowego spółki, który wynosi 6 mln zł.
Firma Złoty Melon wspiera także działania wolontariuszy oraz Uniwersytet Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - Centrum Wolontariatu Szadowo-Młyn. Odbywają się tam warsztaty dla dzieci, szkolena z udzielania pierwszej pomocy, a nawet imprezy integracyjne. Miejsce cieszy się sporym zainteresowaniem
Szczegółową ofertę tych możecie poznać tutaj - link.
Udało mi się dotrzeć osoby, który przebywała na szkoleniu w Szadowie. Pierwszego dnia w ramach integracji organizowany był tzw. survival. W lesie wokół Szadowo Młyn zaplanowano różne zadania. To od ich wykonania zależało kiedy uczestnicy integracji zameldują się w posiadłości WOŚP. Dla jednych była to godzina 22, a inny meldowali się dopiero o 4 nad ranem.
Wśród zadań było też ułożenie okrzyku, czy też piosenki rozpoznawczej zespołu. Na niektórych zajęciach pojawiał się sam Jerzy Owsiak, który tłumaczył jak ważny jest tzw. marketing społeczny.
Kilkudniowy pobyt w Szadowskim Młynie pozwala zapomnieć o otaczającym nas świecie. Ponadto zasięg telefonów komórkowych jest bardzo mocno ograniczony.
Artykuł Szadowo Młyn. Czego jeszcze nie wiesz o posiadłość WOŚP? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Odpady w Gdańsku vs. Odpady w Warszawie pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Wystarczy udać się na najważniejszą ul. Nowy Świat w Warszawie, by stwierdzić jak wielka przepaść jest między Gdańskiem a Warszawą w zakresie usuwania odpadów ze ścisłego centrum. Na głównych ulicach "nie jeżdżą" frywolnie kubły ze śmieciami, a jeśli już je napotykamy to nie są one przepełnione, jak w centrum Gdańska.
Wydawać by się mogło, że w dużo mniejszym Gdańsku łatwiej zadbać o porządek zgodnie z zasadą: mniejsze miasto, mniej problemów. Niestety tak nie jest.
Dlaczego więc w centrum Gdańska nie może być tak czysto jak w centrum Warszawy?
Problem w mojej ocenie tkwi w tym, że Gdańsk nie ma własnej firmy zajmującej się usuwaniem odpadów. Magistrat cały czas korzysta z usług firm zewnętrznych. Rozwiązanie z jednej strony jest dobre, bo można utrzymać dużą konkurencję i przez to niską cenę usług. Sęk w tym, że z drugiej strony władze Gdańska nie mają wielkiego wpływu na organizację pracy w takim przedsiębiorstwie. Ponadto kontrakty wiążą ręce i trwają 4 lata i trudno w nich cokolwiek zmieniać. Nie ma miejsca na działania ponadstandardowe.
Tymczasem w Warszawie funkcjonuje Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, które odpowiada za wywóz odpadów z sześciu dzielnic: Bemowa, Ochoty, Śródmieścia, Ursusa, Włochów i Woli. Łącznie obsługiwanych jest ponad 23 tys. punktów odbioru odpadów komunalnych i opróżnianych ponad 62 tys. pojemników i kontenerów. To firma z tradycjami, zapewniająca czystość stolicy od... 1927 roku. Tu władze Warszawy mają pełną kontrolę nad sytuacją w zakresie odpadów w centrum stolicy.
Nie twierdzę, że Gdańsk powinien teraz zbudować potężną firmę do wywozu odpadów. Powinien jednak uniezależniać od zewnętrznych podmiotów.
Artykuł Odpady w Gdańsku vs. Odpady w Warszawie pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Jakie będą wybory parlamentarne 2023? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Mamy silnie spolaryzowane społeczeństwo. Po jednej stronie stoją zwolennicy opozycji z tzw. wolnym elektronem jakim są ugrupowania lewicowe. Po drugiej natomiast znajdują się popierający koalicję rządzącą.
Dwa światy. Jeden kosmopolityczny, wielbiący to co unijne, nowoczesne i przekonujący, że liberalizm to dzisiaj jedyna droga. Drugi, patriotyczny, konserwatywny, narodowy, odwołujący się do tradycji.
W tej podzielonej politycznej scenie o dużych przepływach elektoratu oba obozy mogą jedynie marzyć lub śnić. Jedni nie potrafią przekonać drugich do swoich wartości, podobnie jest w drugą stronę. Co zatem szykują stratedzy od marketingu politycznego w nadchodzących wyborach?
Nie ma co liczyć na merytoryczną kampanię, odartą z emocji. Analizowanie programów to będzie since-fiction. Założenia programowe będą tłem areny politycznej i to bardzo niewidocznym.
Co zatem nas może czekać? Powszechnie będzie stosowany kazus z wyborów na Prezydenta Rzeczypospolitej. O co chodzi? Czy pamiętacie z tamtej kampanii wicemarszałek (a może już wicemarszałkini) Sejmu, Małgorzatę Kidawę-Błońską? Jeśli nie, to przypominam.
Ówczesna kandydatka na prezydenta zaliczała taką ogromną ilość wpadek, że nie sposób ich było zliczyć. Posłanka Kidawa stała się częścią kultury memowej. Co za tym szło? Jej poparcie malało do tego stopnia, że wskazano nowego kandydata - Rafała Trzaskowskiego. Dlaczego? Swoimi wpadkami doświadczona polityk zniechęcała elektorat do pójścia na wybory.
Wybory parlamentarne 2023 to będzie także wyśmiewanie jednych przez drugich. Łapanie za słowa stanie się wtedy codziennością. Media społecznościowe będą kipieć od tego typu historii. W uproszczeniu opozycja będzie "robić memy" z rządzącym, a rządzący z opozycją. To będzie szeroki front "walk" na ośmieszenie. To będzie tak "must have" czarny PR, jak... węgiel, którego teraz potrzebujemy, czyli dużo i tanio. Nie będzie miejsca na budowanie wizerunku mężnych polityków. Wszystko będzie sprowadzało się do podejmowania takich działań, by konkurencyjny elektorat nie poszedł właśnie na wybory.
Drugie skrzypce zagra natomiast polityka socjalna. Tu bym się spodziewał jakiś ułatwień znowu dla młodych. Sądzę, że takie pomysły będą rodzić się po obu stronach sceny. To sprawdzony sposób na pozyskania najmłodszego elektoratu, który jeszcze w 2019 r. nie głosował w wyborach do parlamentu. To pokolenie po części, które odczuło na własnej skórze efekt programy 500 plus.
I jeszcze. Z uwagi na upływ lat, wyborców (szczególne tych młodych) nie będą już interesowały historie o nieudolności rządu Donalda Tuska w latach 2008-2014. Choć w sumie były premier sam prowokuje swoimi występami, by właśnie Platformę Obywatelską kojarzono z zamierzchłymi już czasami tzw. "ciepłej wody w kranie".
Już na koniec. Przez wojnę na Ukrainie mamy nowe otoczenie polityczne. Czeka nas zima, która pokaże przez pryzmat dostaw, dywersyfikacji, gromadzenia gazu odporność niektórych państw na działania Rosji. Przełom 2022 i 2023 roku podkreśli, czy ważniejsza jest narodowość państw, a może też unijna wspólnota. To może mieć ogromne znaczenie na wynik wyborczy.
Artykuł Jakie będą wybory parlamentarne 2023? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Podwyżki w Straży Miejskiej w Gdańsku = karmimy Godzillę pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Nie dawno rozeszła się wieść o tym, że strażnicy miejscy w Gdańsku chcą podwyżek. Koronnym argumentem - w mimo wszystko zaskakujących oczekiwaniach municypalnych - ma być fakt, że ich zarobki są dużo mniejsze, niż w podobnej formacji w sąsiednim Sopocie i Gdyni. Gdybym był strażnikiem miejskim podpisałbym się pod taką petycją obiema rękoma, a nawet nogami.
Mało tego, jako pracownik postulowałbym nawet wyższe pensje od tych, które otrzymują pracownicy straży w sąsiednich miastach. W końcu Gdańsk to większe i bogatsze miasto. Jest też więcej problemów. Poza tym idą wybory, więc trzeba szantażować przełożonych, w tym przypadku magistrat. Presja ma sens. Do tego poszedłbym z tym postulatem do wszystkich mediów. Powinno być głośno - w sumie to jest. Dziennikarze to łykną, jak niedźwiedź miód i opiszą bez głębszej refleksji.
Jednak, o czym wszyscy wiedzą, nie jestem pracownikiem Straży Miejskiej w Gdańsku. Jestem zwykłym mieszkańcem, który od czasu do czasu wybiera numer 986 z prośbą o interwencję - głównie w sprawach odpadów. Nie spodziewajcie się jednak ode mnie słów: "Straż Miejska w Gdańsku powinna zostać zlikwidowana". Absolutnie, uważam przeciwnie, straż miejską trzeba stale rozwijać, bo coraz więcej wyzwań jest przed władzami miasta.
Od lat przyglądam się jak działa straż miejska w Gdańsku. Zrobiono z niej straszydło, potwora, który ma walczyć z kierowcami parkującymi swoje auta nieprzepisowo. Zdaję sobie sprawę, że to jest ważne dla mieszkańców, ale poszliśmy tutaj o kilka mostów za daleko. Zdecydowanie za tę sytuację winię Piotra Borawskiego, zastępcę prezydenta Gdańska, który próbuje się szczególnie wykazać w tym zakresie przed liberalno-lewicowym elektoratem - czytaj przed swoimi wyborcami. Problem w tym, że będzie bardzo trudno zatrzymać ten rozpędzony pociąg - straż miejska z potwora przerodzi się w... hmmm... w godzillę. Wizerunek straży będzie coraz gorszy. "Mandatodzilla" to jest dobre określenie.
Takie wrażenie o straży miejskiej nie służy pozyskiwaniu nowych pracowników. Nikt nie chce wstępować do formacji, która jest batem w rękach lokalnej władzy. Kandydaci na pracowników do straży miejskiej to ludzie przejawiający ponadprzeciętną empatię. To osoby, które chcą pomagać innym, a stosowanie kar finansowych wg. nich to ostateczność, nie mówiąc już o środkach przymusu bezpośredniego.
Osobiście, gdybym miał wybierać pracę w służbach, wybrałbym policję. Tam możliwość awansu, samorealizacji jest dużo bardziej prawdopodobna.
Wróćmy jednak do straży. Choć wspomniany Piotr Borawski publicznie powiedział, że podwyżki już w tym roku były, co oznaczałoby że "pieniędzy nie ma i nie będzie", to jednak oczami wyobraźni widzę jak może wyglądać wypracowanie zgody, konsensusu na dalsze podwyżki. To będzie coś w stylu: "Chcecie więcej podwyżek? Wystawiajcie więcej mandatów". I tak koło, a w zasadzie spirala się zamknie i potwór dalej zacznie przeistaczać się w godzillę... wróć "mandatodzillę".
Sytuacja patologiczna stanie się jeszcze bardziej patologiczna. Młodzi strażnicy zaczną uciekać do policji lub innych służb mimo nawet podpisanych umów lojalnościowych - co już i tak wielokrotnie miało miejsce u municypalnych w Gdańsku.
Jest wiele pomysłów na odczarowanie straży miejskiej. Zastępca prezydenta Gdańska, jako absolwent studiów MBA doskonale wie , że podwyżka motywuje na pewien czas. Nie jest to rozwiązanie długofalowe.
Przede wszystkim czas się rozprawić z wojskowymi w strukturach straży miejskiej. Wprowadzić większą rotację na stanowiskach kierowniczych. Zapewnić możliwość realnego awansu i rozwoju. Zadowolony pracownik to najcenniejsza reklama zakładu pracy. Może trzeba zreformować system nagród i kar. Nie chcę tu już wymieniać benefitów, chociażby kart multisport do siłowni, bo to jest absolutny standard.
Wielu strażników skarżyło mi się, że w straży jest jak w wojsku, padają rozkazy dotyczące umundurowania, a przy tym sami przełożeni nie stosują się do tego - czasem przychodzą nawet w dresach. Mało tego, według niektórych pracowników ww. formacji nadwyżki finansowe wynikające z braku zatrudnienia miały być konsumowane przez kierowników w postaci nagród, zamiast trafiać do strażników pracujących na ulicy w upale i mrozie.
No i do tego cały czas pokutuje w straży myślenie , że mandat karny jest celem. Tymczasem powinien być środkiem potęgującym pewną dyscyplinę wśród mieszkańców.
Na koniec już, wracając do podwyżki. Możemy ją przyznać strażnikom, jeśli to realnie przełoży się na jakość dla mieszkańców, w innym razie nie ma to sensu.
Artykuł Podwyżki w Straży Miejskiej w Gdańsku = karmimy Godzillę pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Dziadowskie sygnalizatory na Motławie w Gdańsku pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Trwa remont Mostu Stągiewnego. Prowadzony jest w ramach umowy o Partnerstwie Publiczno-Prywatnym dotyczącej „Zagospodarowania północnego cypla Wyspy Spichrzów w Gdańsku”. Firma Granaria Development Gdańsk Sp. z o.o. przebudowuje Most Stągiewny ze stałego na zwodzony.
Ważnym elementem jest oznakowanie i zabezpieczenie przed wejściem. Gdy obiekt będzie otwarty dla żeglugi z gruntu będą wysuwać się słupki a o wszystkim będą ostrzegać sygnalizatory. I właśnie sygnalizatorom poświęcam ten krótki wpis. Wyglądają paskudnie.
Kibicowałem przebudowie Mostu Stągiewnego, ponieważ jest to wreszcie pierwszy most zwodzony w sercu miasta. W poniedziałek jednak ręce mi opadły gdy zobaczyłem sygnalizatory, które tam zostały zamontowane. Pomijam fakt, że stoją na zwalistej bało-czerwonej podporze. Co mnie zdziwiło? Przeniesiono sygnalizator żywcem zdjęty z przejazdu kolejowego - wielki, zwalisty i emitujący intensywne czerwone światło.
Przecież to jest przedłużenie Drogi Królewskiej - drogi pokonywanej każdego dnia przez tysiące turystów. Czy naprawdę musieliśmy zakładać coś takiego? Jak to wygląda w miejscu, gdzie powinien liczyć się pewien styl i sznyt? Odpowiem: beznadziejnie.
Most zwodzony to nie przejazd kolejowy tym bardziej, że w jezdni są wysuwane bariery, które będą utrudniać wjazd na podnoszoną przeprawę..
Nadmienię, że modernizacja Mostu Stągiewnego trwała od ponad roku i przekształciła go w most zwodzony. W takiej formie przeprawa funkcjonowała do II wojny światowej. Od 5 lipca, mogą korzystać z niej piesi.
Czytaj też: Kolej do Białowieży. Polowania pretekstem do budowy leśnego szlaku
Artykuł Dziadowskie sygnalizatory na Motławie w Gdańsku pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł 4 x sprawy w czwartek. Granica, inflacja, Agnieszka Michajłow i Squid Game pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Maja Ostaszewska, Janina Ochojska i generałowie w stanie spoczynku: Mirosław Różański i Waldemar Skrzypczak nagrali apel do żołnierzy i strażników granicznych działających na granicy polsko-białoruskiej. Całość wygląda jak jakaś zaplanowana operacja psychologiczna - fachowcy nazywają to PsyOps.
PsyOps mają zachęcać do powszechnego niezadowolenia z przywództwa i opozycji, łącząc perswazję z wiarygodnego zagrożenia, obniżać zdolność przeciwnika do prowadzenia lub podtrzymywania operacji wojskowych.
- Każda osoba zmarła na granicy będzie zapisana na konto Polaków - mówi Waldemar Skrzypczak.
Absolutnie mam inne zdanie, każda ofiara zostanie zapisana na konto Aleksandra Łukaszenki.
Zdenerwowałem się na podwyżki stóp procentowych. Decyzją kilku bankierów kilka milionów kredytobiorców będzie musiało głębiej sięgnąć do kieszeni. Podobno to decyzja nieunikniona. Pewnie będą kolejne, bo inflacja zdaje się nie odpuszczać. Przesilenie ma nastąpić na początku roku.
Tylko mam jedno pytanie. Inflacja w Polsce jest najwyższa podobno od 20 lat, a w Niemczech chyba od założenia Bundesrepublik w 1949 r. Czy to też wina Kaczyńskiego?
A tak przy okazji. Czy kiedykolwiek byłeś na stronie NBP? Tu możesz ją odwiedzić. Jest tam sporo ciekawych analiz.
Od pewnego czasu oglądam rozmowy Agnieszki Michajłow w portalu miejskim gdansk.pl. Emisja jest w każdą środę o godz. 12. Przypomnę, wcześniej dziennikarka pracowała w Radio Gdańsk do 2019 r., gdzie rozmawiała z politykami. Podobno została zwolniona przez "dobrą zmianę". Stąd pewnie potrzeba powrotu do rozmów wzięła górę. Dodam teraz, że jest rzecznikiem prasowy w gdańskim porcie lotniczym.
Pomijam merytorykę i ukierunkowanie polityczne programu. Jednak tych rozmów nie da się oglądać. Wyłączam obraz i pozostawiam tylko dźwięk. Prowadząca i rozmówcy nie uśmiechają się, nie żartują, nie pokazują emocji, jedna wielka stypa w obrazie. Tymczasem materiał trafia do internetu, a to co jest w internecie powinno być choć trochę rozrywką, a nie męczarnią.
Oglądam chyba z szósty odcinek Squid Game. Wchodzi do pokoju nastoletni syn i wyraża swoją konsternację, że dopiero jestem na tym etapie oglądania koreańskiego serialu. Przy okazji dowiaduje się, że widział cały epizod serialu dwa tygodnie temu w portalu CDA.PL i Netflix nie jest mu potrzebny.
Na moją sugestię, że to film jest dla dorosłych, dowiedziałem się iż przesadzam, wszyscy w klasie już widzieli Squid Game.
Ja mam uwagę wszystkich psychologów. Czy możecie nie artykułować już więcej publicznie, że jakiś film/serial jest wyłącznie dla dorosłych. Jest wtedy szansa, że dzieci nie będą szukać tych seriali. Zakazany owoc przecież smakuje dwa razy bardziej.
Artykuł 4 x sprawy w czwartek. Granica, inflacja, Agnieszka Michajłow i Squid Game pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Kładka strachu nad Motławą w Gdańsku pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Przypomnę, że Most Stągiewny został zamknięty kilka dni temu na czas przebudowy na most zwodzony. Równolegle uruchomiona została tymczasowa kładka przez kanał Motławy dla pieszych i rowerzystów, usytuowana na filarach dawnego Mostu Matników (inaczej Rogoźników). To właśnie o tym obiekcie jest ten tekst.
To ważna kładka, ponieważ można nią przejść z Długich Ogrodów na Wyspę Spichrzów (do ul. Motławskiej). Obiekt złożony jest z systemowych elementów rusztowaniowych z możliwością otwierania. Rozwiązanie ma zapewnić żeglowność toru wodnego dla wykonawcy mariny, firmy Hydrobudowa.
Samo przejście wspomnianą kładką w ciągu dnia gwarantuje ciekawe doznania. Można wreszcie zobaczyć Most Stągiewny trochę z innej perspektywy, niż dotychczas. Niewielkie otwory w podłożu mostu umożliwiają zobaczenie lustra wody, co nieco przypomina chodzenie po szklanym moście.
Żarty jednak na bok.
Po zmroku przejście nową-tymczasową kładką nie jest przyjemnym doznaniem. Dlaczego? Brakuje tam oświetlenia. Choćby jednej latarni, która podświetliłaby wejście na kładkę od strony Hotelu Novotel, który znajduje się na Wyspie Spichrzów. Jeszcze lepiej byłoby gdyby oświetlenie pojawiło się na części kładki.
Aby kładka strachu nad Motławą w Gdańsku nie była już właśnie niebezpieczną kładką wystarczyłby montaż oświetlenia zasilanego energią słoneczna. To na wypadek gdyby byłby problem doprowadzenia kabla zasilającego. Taka latarnia nie stanowiłaby ogromnego kosztu. Wyposażona w czujnik zmierzchu działać mogłaby nawet bezobsługowo.
Warto przemyśleć ustawienie takiej lampy głównie z uwagi na fakt, że przed nami zima, podczas której zmrok zapada szybciej. Ponadto prace przy Moście Stągiewnym mają być prowadzone do aż do końca 2022 roku, a dojście odbywa się po płytach betonowych.
Artykuł Kładka strachu nad Motławą w Gdańsku pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Wysoka inflacja w Polsce. Czy to wyłącznie nasz problem? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Zacznę od tego, że już w lipcu inflacja w Polsce wzrosła do 5 proc. w skali roku i była najwyższa od dekady. W sierpniu padł nowy rekord – inflacja wzrosła 5,5 proc. i była najwyższa od... 20 lat. Oczywiście ceny niektórych produktów są wzrosły dużo więcej niż inflacja.
We wrześniu tempo wzrostu cen dóbr i usług konsumpcyjnych okazało się jeszcze wyższe i wyniosło aż 5,8 proc. w skali roku, wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Nie ma tu złudzeń. Jest to kolejny rekord i zaskoczenie. Ekonomiści spodziewali się wprawdzie wysokiej inflacji, ale większość prognozowała, że utrzyma się ona na poziomie z sierpnia.
Czy uda się zatrzymać inflację w październiku? Rada Polityki Pieniężne podjęła decyzję o podwyższeniu stopy referencyjnej NBP o 0,4 pkt proc., tj. do poziomu 0,50 proc. Ten krok ma zahamować inflację. Czy się uda? Dowiemy się na początku listopada.
Brak oddechu powoduje też inflacja wśród mieszkańców Unii Europejskiej. Niemniej według danych z połowy września Polska wiedzie prym i jest negatywnym bohaterem. Mianowiece Polska jest inflacyjnym liderem Unii Europejskiej. Jednak ekonomiści z PKO BP zwracają uwagę, że inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej również nie mają się czym chwalić.
Litwa, Rumunia, Estonia czy Węgry co prawda są za Polską jeśli chodzi o wysokość wskaźnika inflacji, ale nie jest u nich dobrze. Najlepsza sytuacja panuje na Malcie i w Grecji.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny płacone przez konsumentów za towary i usługi w największej gospodarce świata wzrosły we wrześniu o 5,4 proc. (CPI) Wskaźnik inflacji wzrósł do najwyższego poziomu od 2008 roku, kiedy miał miejsce krach finansowy.
Warto zaznaczyć, że ceny energii nadal rosły we wrześniu, ceny benzyny wzrosły o 1,2 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem, a oleju opałowego aż o 3,9 proc. Wzrost cen żywności i schronienia odpowiadał za ponad połowę wrześniowego wzrostu CPI – indeks żywności wzrósł o 0,9 procent w porównaniu z miesiącem poprzednim, a ceny, które płacą najemcy, wzrosły o niewiarygodne 0,5 procent.
Zatem pewnie kolejne miesiące nie przyniosą dobrych wieści dla mieszkańców lądu za wielką wodą.
Postanowiłem sprawdzić także co dzieje się w Rosji. Tam sytuacja jest dużo gorsza.
Według Rosstatu - odpowiednika naszego GUS-u pod koniec lipca dynamika cen żywności w Rosji wyniosła 8,14 proc., a inflacja konsumencka 6,46 proc. Sami obywatele szacują wzrost cen na prawie 15 procent. Co piąty uważa, że hiperinflacja szaleje w kraju na 30 proc. lub więcej.
Tymczasem ceny żywności w Rosji rosną siedem lat z rzędu, a dochody Rosjan spadły do poziomu sprzed 10 lat i nadal spadają. Według oficjalnych danych w ciągu roku chleb podrożał o 7,8 proc., zboża - o 7,6 proc., makarony - o 8,2 proc., mięso - o 11,4 proc., kurczaki - o 18,9 proc., ryby - o 14,7 proc., olej słonecznikowy - o 27,3 proc., jajka - o 18,4 proc, a cukier aż o 41,3 proc..
Gospodarka to naczynia połączone
Warto na koniec jeszcze podkreślić, że im bardziej na wschód tym inflacja jest wyższa. Gospodarka to naczynia połączone i problemy jednego państwa przekładają się na problemy sąsiada. Nikt nie działa jak samotna wyspa.
Zachęcam też do udziału w ankiecie na moim fanpage'u Twitterowym.
Artykuł Wysoka inflacja w Polsce. Czy to wyłącznie nasz problem? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Artykuł Park Południowy. Zieleń receptą na powodzie, korki i smród z Szadółek? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>Jak informują urzędnicy, Park Południowy to projekt, który powstaje w południowo-zachodniej części Gdańska. Docelowo zajmie 77 hektarów i będzie drugim co do wielkości parkiem w mieście (po Parku Reagana). Tworzony jest w oparciu o istniejące zasoby krajobrazowo-przyrodnicze i system zbiorników retencyjnych. Powstawać on będzie wieloetapowo i potrwa to wiele lat. Ile dokładnie to nie wiadomo. Realizacja tego zamierzenia wymaga między innymi: uporządkowania planistycznego, regulacji spraw własnościowych terenów parku oraz koordynacji z projektem zwiększenia retencji wód opadowych na Górnym Tarasie miasta.
Chwała (!) za to władzom miasta. Każdy pragnie mieć dokąd pójść na spacer, szczególnie w tak dynamicznie rozwijającej się dzielnicy jaką jest Południe Gdańska. Pytanie jakie tu należy teraz publicznie zadać to: Czy tego w pierwszej kolejności oczekują mieszkańcy okolicznych budynków?
W moim odczuciu kwestia zieleni nie należy do spraw najważniejszych w tej części miasta.
Chyba wiele osób się ze mną zgodzi, że na Południu Gdańska boom mieszkaniowy doprowadził do sytuacji, w której liczba mieszkań oddawanych do użytku zwiększała się niczym ciąg geometryczny - zagęszczenie ludności wzrosło znacząco. Tymczasem drogi, ścieżki rowerowe, czy chodniki stały się niemal dobrem luksusowym. Powszechnie wiadomo, że bez infrastruktury to nawet koń nie pociągnie wozu, a co dopiero mówić o tysiącach mieszkańców, którzy muszą na czas dotrzeć do pracy lub szkoły.
Miasto proponuje zieleń. Po co tylko teraz magistrat stawia głównie na zieleń? Mieszkańcy za chwilę nie będą mieli czasu, by w niej przebywać, ponieważ będą stać w korkach.
Lepsze drogi to też lepsza komunikacja miejska. Wiele ulic na Południu Gdańska wciąż wykonana jest z prowizorycznych płyt betonowych. Przecież na tych drogach jazda autobusem to strach, aż zęby wypadają. Zresztą połączenia autobusowe pozostawiają wiele do życzenia.
Ścieżki rowerowe to też pieśń przyszłości na południu Gdańska. Rowerowe trasy skłoniłyby do korzystania z alternatywnego do samochodu środka komunikacji.
Na południu Gdańska brakuje też zbiorczej drogi - np. Nowej Śwętokrzyskiej, która odciążyłaby lokalne ulice.
Miasto przygotowuje zieleń? Świetnie, tylko przebywanie na otwartym powietrzu może skończyć się wąchaniem kompostownika z pobliskiego Zakładu Utylizacyjnego. Wszystko wskazuje na to, że nawet budowana od roku spalarnia w tej kwestii może niewiele zmienić.
Z tego powodu Park Południowy nie będzie magnesem, nie będzie przyciągał tłumy tak jak Park Reagana, na którym wzoruje się miasto.
W całej tej historii wokół planów budowy Parku Południowego brakuje mi spraw związanych z małą retencją. Wyznaczenie oczek wodnych, ogrodów deszczowych, ale takich z prawdziwego zdarzenia, a nie jak na Skwerze Ruchu Młodej Polski w centrum Gdańska.
Tu jednak nic nie jest straconego, mam nadzieję, że mieszkańcy Południa Gdańska (choć ich bezpośrednio problem powodzi nie dotyczy) przedstawią ten postulat podczas konsultacji z urzędnikami.
Jeśli miasto szybko i sprawnie nie upora się z powyższymi problemami - infrastrukturą i zapachami - to Park Południowy nigdy nie odniesie sukcesu. Nie pomoże w tym chociażby posadzenie wyjątkowych okazów. Po prostu miejsce wymaga najpierw naprawy we wspomnianych obszarach - komunikacja, retencja, zapach - a dopiero potem takich inwestycji w zieleń.
Artykuł Park Południowy. Zieleń receptą na powodzie, korki i smród z Szadółek? pochodzi z serwisu POLITYCZNY.BLOG.
]]>