Wysoka inflacja w Polsce sprawia, że siła nabywcza naszych pieniędzy po pandemii koronawirusa maleje. Ceny we wrześniu były średnio o 5,8 proc. wyższe niż rok wcześniej - tak podaje Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że inflacja pobiła rekord i zaskoczyła ekonomistów. Pozostaje jednak zadać sobie pytanie: czy tak jest wyłącznie w Polsce?
Zacznę od tego, że już w lipcu inflacja w Polsce wzrosła do 5 proc. w skali roku i była najwyższa od dekady. W sierpniu padł nowy rekord – inflacja wzrosła 5,5 proc. i była najwyższa od... 20 lat. Oczywiście ceny niektórych produktów są wzrosły dużo więcej niż inflacja.
We wrześniu tempo wzrostu cen dóbr i usług konsumpcyjnych okazało się jeszcze wyższe i wyniosło aż 5,8 proc. w skali roku, wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Nie ma tu złudzeń. Jest to kolejny rekord i zaskoczenie. Ekonomiści spodziewali się wprawdzie wysokiej inflacji, ale większość prognozowała, że utrzyma się ona na poziomie z sierpnia.
Czy uda się zatrzymać inflację w październiku? Rada Polityki Pieniężne podjęła decyzję o podwyższeniu stopy referencyjnej NBP o 0,4 pkt proc., tj. do poziomu 0,50 proc. Ten krok ma zahamować inflację. Czy się uda? Dowiemy się na początku listopada.
Czytaj także: Kara za brak segregacji śmieci. Absurd goni absurd
Wysoka inflacja w Polsce. Jak jest w Unii Europejskiej?
Brak oddechu powoduje też inflacja wśród mieszkańców Unii Europejskiej. Niemniej według danych z połowy września Polska wiedzie prym i jest negatywnym bohaterem. Mianowiece Polska jest inflacyjnym liderem Unii Europejskiej. Jednak ekonomiści z PKO BP zwracają uwagę, że inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej również nie mają się czym chwalić.
Litwa, Rumunia, Estonia czy Węgry co prawda są za Polską jeśli chodzi o wysokość wskaźnika inflacji, ale nie jest u nich dobrze. Najlepsza sytuacja panuje na Malcie i w Grecji.
Amerykanie także mają problem z inflacją
W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny płacone przez konsumentów za towary i usługi w największej gospodarce świata wzrosły we wrześniu o 5,4 proc. (CPI) Wskaźnik inflacji wzrósł do najwyższego poziomu od 2008 roku, kiedy miał miejsce krach finansowy.
Warto zaznaczyć, że ceny energii nadal rosły we wrześniu, ceny benzyny wzrosły o 1,2 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem, a oleju opałowego aż o 3,9 proc. Wzrost cen żywności i schronienia odpowiadał za ponad połowę wrześniowego wzrostu CPI – indeks żywności wzrósł o 0,9 procent w porównaniu z miesiącem poprzednim, a ceny, które płacą najemcy, wzrosły o niewiarygodne 0,5 procent.
Zatem pewnie kolejne miesiące nie przyniosą dobrych wieści dla mieszkańców lądu za wielką wodą.
A co tam dzieje się na wschodzie?
Postanowiłem sprawdzić także co dzieje się w Rosji. Tam sytuacja jest dużo gorsza.
Według Rosstatu - odpowiednika naszego GUS-u pod koniec lipca dynamika cen żywności w Rosji wyniosła 8,14 proc., a inflacja konsumencka 6,46 proc. Sami obywatele szacują wzrost cen na prawie 15 procent. Co piąty uważa, że hiperinflacja szaleje w kraju na 30 proc. lub więcej.
Tymczasem ceny żywności w Rosji rosną siedem lat z rzędu, a dochody Rosjan spadły do poziomu sprzed 10 lat i nadal spadają. Według oficjalnych danych w ciągu roku chleb podrożał o 7,8 proc., zboża - o 7,6 proc., makarony - o 8,2 proc., mięso - o 11,4 proc., kurczaki - o 18,9 proc., ryby - o 14,7 proc., olej słonecznikowy - o 27,3 proc., jajka - o 18,4 proc, a cukier aż o 41,3 proc..
Gospodarka to naczynia połączone
Warto na koniec jeszcze podkreślić, że im bardziej na wschód tym inflacja jest wyższa. Gospodarka to naczynia połączone i problemy jednego państwa przekładają się na problemy sąsiada. Nikt nie działa jak samotna wyspa.
Zachęcam też do udziału w ankiecie na moim fanpage'u Twitterowym.