Kara za brak segregacji śmieci. Absurd goni absurd

Ostatnie zmiany w przepisach prawa dotyczące gospodarki odpadami to jeden wielki skok władz państwowych, jak i samorządowych, na pieniądze obywateli Polski. Wysoka kara za brak segregacji śmieci, brak możliwości odwołania się od decyzji, brak jasnej procedury nakładania kar, a także wspólnoty i spółdzielnie, które winę za brak segregacji przerzucają na lokatorów - to tylko część patologii dotykających mieszkańców budynków wielorodzinnych. Dla mnie reforma to absurd i wymaga naprawienia.

Przypomnę na wstępie, że od lutego 2020 roku segregacja odpadów to obowiązek dla każdego. Nie wywiązywanie się z tego obowiązku wiąże się z podwójną opłatą za wywóz odpadów. Średnio może to oznaczać w roku dodatkowe 40 zł do czynszu. To tzw. kara za brak segregacji śmieci.

Kwota nie robi wrażenia, ale jeśli sobie ją przemnożymy przez liczbę mieszkań w budynku, w którym mieszkamy, to suma robi wrażenie - może to być nawet 15 tys. zł. I teraz powstaje pytanie: czy przed taką karą można się skutecznie bronić? W moim odczuciu kwoty są skandalicznie wysokie w zestawieniu z popełnionym czynem. Jeden niewłaściwie wyrzucony worek ze śmieciami może skutkować przecież nie małą karą.

Pierwszy absurd - kara za brak segregacji śmieci

Odpowiedzialność finansowa jest zbiorowa wobec wszystkich podmiotów deklarujących korzystanie z danego punktu gromadzenia odpadów - wszyscy mieszkańcy zapłacą podwójną stawkę za odbiór odpadów nieposegregowanych. To już samo w sobie jest absurdem. Jeśli segregujemy odpady, to dlaczego mamy płacić za właściciela lokalu, który tego nie robi? Albo wynajął mieszkanie osobie, która nie ma chęci na recykling?

To mniej więcej jest tak sprawiedliwe działanie w szkole. Chodzi o sytuację, gdy jeden uczeń zawinił i nie przyznał się do czynu, w efekcie cała klasa poniosła odpowiedzialność.

Czytaj także: Niepokojący stan elementów wiaduktu na Węźle Elbląska w Gdańsku

Kara za brak segregacji śmieci (fot. Jerzy Pinkas/gdansk.pl)
Kara za brak segregacji śmieci (fot. Jerzy Pinkas/gdansk.pl)

Drugi absurd

Od decyzji nakładającej karę za brak segregacji śmieci może odwołać się tylko wspólnota lub spółdzielnia. Tak przewidział ustawodawca. Nie może tego zrobić pojedynczy mieszkaniec bloku, choć to faktycznie on musi zapłacić wyższą opłatę.

Mało tego, informację o wszczęciu takiego postępowania dostaje wyłącznie wspólnota. Mieszkańcy korzystający z danego punktu gromadzenia odpadów dowiadują się o nałożeniu kary już z pisma wspólnoty bądź spółdzielni - po wymierzeniu kary. Każdy mieszkaniec powinien otrzymać informację, że taka procedura została uruchomiona chociażby dlatego, by móc w nim uczestniczyć i a ponadto już same postępowanie miało charakter prewencyjny.

Trzeci absurd

Władze gminy lub miasta, wszczynając postępowanie ws. kary, opierają się wyłącznie na raportach, które przekazują im firmy odbierające odpady. De facto robi to pracownik pojazdu, popularnie nazywanego śmieciarką. Nie mam nic do tej grupy pracowników, ale powinien to mimo wszystko robić urzędnik.

Ponadto w przepisach prawa nie ma wyjaśnień czym są śmieci posegregowane. Istnieje całkowita dowolność w tym obszarze. W praktyce to tak na prawdę widzi mi się wspomnianego pracownika a potem urzędnika, do czasu gdy nie zostanie to skonfrontowane przed obliczem wymiaru sprawiedliwości.

Czwarty absurd

Wspólnoty i spółdzielnie wysyłają do swoich lokatorów pisma - oświadczenia o niezamieszkiwaniu w lokalu. Ma to ustrzec tych, którzy przebywają na stałe i rzekomo segregują śmieci przed właścicielami, którzy z mieszkania zrobili sobie interes w postaci wynajmu krótkoterminowego. Tam nie zawsze następuje segregacja śmieci. Ci ostatni tak na zdrowy rozsądek powinni płacić więcej.

Liczba poświadczeń nieprawdy przy takich oświadczeniach jest nie do zweryfikowania. W efekcie tylko wariat poświadczyłby, że prowadzi wynajem w lokalu.

Kara za brak segregacji śmieci - czas to zmienić

Nie przekonują mnie zapewnienia urzędników samorządowych o tym, że działają w ramach litery prawa. W moim odczuciu ustawa przyjęta przez Prawo i Sprawiedliwość, a potem powielana na szczeblu samorządowym jest krzywdząca. Nie daje możliwości reakcji na nadinterpretację przepisów.

Liczę na to, że rządzący coś z tym zrobią.

1 Response

  1. Segregowałem śmieci tak jak należy, ale jak dostałem karę za nie segrowanie przez innych to przestałem segregować. Te kary w dużych blokach są demotywujące, ogólnie to porażka ta segregacja w blokowiskach, bo nikt nie ma wpływu na to co inni robią, a raczej nie robią. Co innego w domach jednorodzinnych, tu to ma sens, bo łatwo to zweryfikawać.

Zostaw komentarz