Epitafium dla polskiej prasy. Koronawirus uderza w rynek mediów

To już naprawdę koniec prasy papierowej. Może odrodzą się jeszcze tygodniki (ale nie wszystkie), być może ocaleją gazety, które mają solidne ramię elektroniczne ("Wyborcza", "Rzepa") no i jeden tabloid ("Fakt" zapewne), może konglomerat lokalny ("Polska the Times" i wszystkie mutacje) - ale reszta umrze. Pozwólcie, że napiszę krótkie epitafium dla polskiej prasy.

W moim inteligenckim domu rodzinnym czytywało się dwa tygodniki (sobotnią "Wyborczą" i "Politykę") oraz "Wiedzę i Życie". Okresowo w domu pojawiały się i odchodziły inne gazety: "Wprost", "Newsweek", "Polska" (pamiętacie?), "Życie Literackie". Kiedy zacząłem na dobre własne życie, przeniosłem te nawyki do swojego domu. "Wyborcza" na dłuższą metę jednak stała się nie do zniesienia; zamieniłem ją na "Życie" z kropką. To była dobra gazeta, chyba najlepszy dziennik, jaki kiedykolwiek czytałem. Może jeszcze wczesny "Dziennik" potrafił jej dorównać, no i oczywiście "Głos Wielkopolski" - kiedy mieszkałem w Poznaniu.

Choć prasa lokalna jest specyficzna, a po "Głosie" było to widać najbardziej: pierwsza strona to wiadomości z Poznania, druga wiadomości z Poznania, trzecia i czwarta z poznańskich dzielnic, a potem kraj - upadł jakiś rząd, katastrofa kolejowa, zagranica praktycznie nie istnieje. Ale to miało swój urok. Dzisiaj jedyny dziennik, który czytuję to "Rzepa" - w postaci portalu. Jedyne, za co jestem płacić realne pieniądze.

Po dłuższym czasie odstawiłem "Politykę". Długo walczyłem, ale stała się nie do zniesienia. Wychowywanie czytelników na jedynie słuszną, lewacką modłę; coraz niższy poziom artykułów; coraz wyraźniejszy przechył ideologiczny, smród naftaliny z łamów (Groński, Stomma). Ileż można! Nadal zaglądałem przy okazji wizyt u rodziców (pozostali wierni do końca), ale żeby płacić za to pieniądze, to nie. Krótko moje serce zyskał "Wired" - ale też zszedł na psy, stał się czymś na kształt gadżeciarskiego "Logo".

Czytaj też: Sok z Buraka obciąża liderów PO. Pora oderwać ze sztandaru hasło: “mowa nienawiści”

Epitafium dla polskiej prasy (canva.com)

Epitafium dla polskiej prasy (canva.com)

Epitafium dla polskiej prasy

Jedyna papierowa gazeta, która wytrzymała próbę czasu, to "Wiedza i Życie". Dzisiaj publikuję w tej gazecie. Nie macie pojęcia, jakie to dla mnie ważne. I wcale nie chodzi o mnie - chodzi o moją żonę, która WiŻ zawsze kupowała, nawet jak ja zapomniałem - oraz o moich (nieżyjących już) rodziców, którzy miesięcznik czytali przez 50 lat swojego dorosłego życia.

Wraz z upadkiem prasy papierowej, obserwowałem upadek prestiżu zawodu dziennikarza. Niegdyś to była elita, były nawet klasy o profilu "dziennikarskim". Do zawodu szli ludzie wybitni, pod każdym względem. Kiedy zacząłem współpracę z "Computerworld" zetknąłem się z ludźmi, którzy stanowili crème de la crème.

Mój naczelny ciągnął mnie do redakcji, miałem być full time dziennikarzem. Bóg chronił, nie skorzystałem z propozycji - głównie z powodu awersji do pomysłu przeprowadzki do Warszawy. Ziemowit pokazał mi kiedyś jak wygląda warsztat pracy dziennikarza. Zmroziło mnie; to nie do porównania do czegokolwiek, co dają dziś media społecznościowe albo portale. Upadku zawodu dziennikarza regionalnego mi żal najbardziej.

Choć z drugiej strony sam - zapewniając 'kontent' - przyczyniłem się do niego w pewnym stopniu. Nowe redakcje, które powstawały na gruzach tego świata, to moje traumatyczne doświadczenie - z jedną z nich prowadziłem romans, zakończył się wielkim rozczarowaniem. Pozostaję wierny Computerworld Polska, Wiedza i Życie oraz Krytyka Polityczna - ale cieszę się, że to moje hobby, a nie praca. Wszystkim, którzy jeszcze tkwią w tym świecie, poradziłbym: uciekajcie. Szukacie źródeł dochodu poza dziennikarstwem. To jak palenie fajki - miło pachnie, ale przyszłości nie ma.

Nie wiem co będzie dalej. Spodziewam się, że wykształci się arystokracja dziennikarstwa specjalistycznego (sport, gospodarka, prawo) oraz warstwa publicystów nieprofesjonalnych, takich jak ja, którzy będą to traktować jako hobby. No i międzynarodowe, duże konglomeraty, typu NYT i The Guardian - którzy przejmą 'classy journalism', jak Rzepa. Klientów na Opowieść nie zabraknie, zmienią się strumienie przepływu gotówki i formaty.

Świeć Panie, requiescat in pace.

Jakub Chabik - informatyk, menedżer, wykładowca, a także nieuleczalny geek nowych technologii

Nie ma jeszcze komentarzy.

Zostaw komentarz