Historia księdza Giuseppe Berardelli, który zmarł po tym jak oddał respirator młodszemu pacjentowi z koronawirusa COVID-19, była nieprawdziwa. Przekonuje o tym Giuseppe Foresti, pomocnik księdza. Prawdą jest natomiast, że dotąd zginęło 60 księży z powodu pandemii w północnych Włoszech.
W ciągu ostatnich 24 godzin światowe media promowały historię o księdzu Berardellim, zapewniając, że „podarował” on młodszemu pacjentowi respirator stosowany objawowo przeciwko COVID-19. Tym samym 72-letni ksiądz swoją decyzją wybrał nieuchronną śmierć z powodu wirusa. Co za piękny gest. Wzór do naśladowania.
W rzeczywistości, jak twierdzi Giuseppe Foresti, czyli pomocnik z zakrystii z parafii Berardellego pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Casnigo (położonego około 15 mil od Bergamo w północnych Włochach), kapłan po prostu nie tolerował respiratora. Lekarze zdecydowali podłączyć urządzenie komuś innemu.
Przyjaciel księdza podkreślił, że w mediach zaprezentowano nieprawdziwy wizerunek Berardellego, nie można więc tutaj mówić o wzorze do naśladowania.
- Mogę jedynie powiedzieć, że Giuseppe był wyjątkową osobą, naprawdę oddał się całej społeczności” - powiedział Foresti. Obaj mężczyźni znali się od ponad 16 lat, kiedy Berardelli po raz pierwszy przybył do parafii w 2006 roku.
- Był wyjątkową osobą i człowiekiem wielkiej cnoty - powiedział Foresti, zauważając, że Berardelli nie tylko zbudował duże oratorium przy parafii pod wezwaniem św. Jana Bosko i św. Jana Pawła II, ale także był pionierem w kilku innych projektach parafialnych i wspólnotowych.
Czytaj też: Epidemia koronawirusa. Kolejne ofiary i mniej miejsc pracy przez spacerowiczów?
Respirator i plotki
Po śmierci Berardellego zaczęły się plotki. Ta najważniejsza mówiła, że ksiądz odmówił przyjęcia urządzenia jakim był respirator, który na dodatek kupiła dla niego jego wspólnota parafialna. Szpital, w którym zmarł ksiądz, nie był w stanie udzielić żadnych informacji na temat śmierci z uwagi na politykę prywatności.
Miejscowość Casnigo ma szczęście pod względem ofiar koronawirusa. Pomimo bycia we włoskim regionie Lombardii. Mimo, że ognisko choroby jest w Bergamo, które poniosło ciężkie straty, samo Casnigo do tej pory miało tylko około 11 zgonów związanych z koronawirusem.
- Tutaj nasza sytuacja jest mniej więcej stabilna - mówi, przyjaciel nieżyjącego księdza zauważając przy tym, że jedynym poważnym problemem, przed którym stoi miasto, jest czas oczekiwania na kremacje, który obecnie wynosi około 15 dni.
Dramatyczna sytuacja we Włoszech
W sąsiednim Bergamo ciała zmarłych musiano zabrać do innych miast wojskowymi ciężarówkami, ponieważ jest ich zbyt wiele do kremacji, a lista oczekujących jest za długa. W niektórych przypadkach członkowie rodzin ofiar musieli czekać trzy tygodnie tylko na prywatny pogrzeb na cmentarzu w mieście.
Przypomnę, że Włochy mają najwyższą liczbę ofiar koronawirusa na świecie. Od poniedziałkowego wieczora włoskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że od lutego zmarło około 5 476 osób, a ponad 59 000 pozytywnie oceniło COVID-19 we Włoszech.
Do tej pory wśród ofiar COVID-19 znalazło się około 60 księży we Włoszech, w tym dwóch biskupów zostało zarażonych, z których jeden wyzdrowiał, a drugi nadal jest leczony.