Epidemia koronawirusa. Kolejne ofiary i mniej miejsc pracy przez spacerowiczów?

Im więcej czasu spędzamy poza domem, gdy trwa epidemia koronawirusa, tym życie naszych bliskich jest bardziej zagrożone, a nasze miejsca pracy mają się gorzej. Spędzając czas w przestrzeni miejskiej w grupach, przykładamy rękę do fatalnych statystyk epidemii koronawirusa.

Trafiłem dzisiaj w internecie na zdjęcie z Wyspy Sobieszewskiej. To malowniczo położona dzielnica miasta Gdańska bezpośrednio nad Zatoką Gdańską. Na zdjęciu był widoczny jeden z dzikich parkingów, który został zastawiony samochodami do tego stopnia, że trudno było tam jeszcze jedno auto zmieścić.

Mało tego, inne miejsce w Gdańsku, czyli Park Oruński. Ten zielony teren również był oblegany. Wśród spacerowiczów byli: dzieci, dorośli, a także osoby wyprowadzające psy. Miejsce tętniło życiem. Brakowało już tylko osób odpalających grilla.

Takie obrazy można było zobaczyć też w innych miastach. Napiszcie w komentarzu gdzie jeszcze.

Po części zachowanie takie mnie nie dziwi, trwała w końcu słoneczna niedziela. Każdy chciał się wyrwać z domu. Sam miałem na to ochotę. W internecie natomiast rozpoczął się słowny lincz tych, którzy siedzą w domach, w stronę spacerujących. To jednak temat na inny tekst.

Epidemia koronawirusa. Będą kolejne ofiary

Ja jednak odmówiłem sobie spaceru (kolejny już raz), ale nie dla tego, że następny celebryta, czy polityk przemówił do mnie z ekranu komputera. To co motywuje najbardziej do pozostania w domu, to jest przyszłość - zdrowie i życie - moich rodziców i teściów, którzy powoli wchodzą w wiek senioralny. Mało tego, pozostając w domu dbam też o waszych najbliższych.

Najlepszy spacery to te daleko od miasta i w lesie (fot. canva.com)

Epidemia koronawirusa. Najlepszy spacer to ten daleko od miasta i w lesie (fot. canva.com)

Spacery rodzinne, które tak wszyscy lubimy, mogą być zabójcze. Istnieje ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa.

We Włoszech zmarło ponad 5 tysięcy osób. To nie jest tylko liczba, to wielki dramat rodzin i całego społeczeństwa. Odchodzą głównie ludzie starsi. Nikt z bliskich nie może ich pożegnać z uwagi na zagrożenie zakażeniem. We Włoszech nie przestrzegano ograniczeń poruszaniu się. Śmierć więc zebrała smutne żniwo.

Zatem jeśli wyjdziecie na zewnątrz zastanówcie się: czy to jest konieczne. Wielu Polaków będących na kwarantannie niechętnie ją przestrzega. Takich przypadków mieliśmy już całkiem sporo. W ten sposób stwarzają one ryzyko kolejnych zachorowań.

Czytaj też: Tarcza antykryzysowa nie cofnie nas do czasów sprzed pandemii

Miejsca pracy odejdą jak ludzie

Ponadto martwię się o rynek pracy, który wraz z całą gospodarką został zamrożony. Wzrost zachorowań na koronawirusa sprawia, że mrożenie trwa coraz dłużej. To dla gospodarki bez dopływu paliwa staje się coraz większym problemem.

Co mają do tego spacery? Przechadzanie się w grupach, gdzie jest sporo ludzi, może spotęgować zarażenia. Koronawirus w powietrzu może utrzymywać się nawet trzy godziny. Ryzyko więc jest ogromne. Każde zarażenie oddala nas od zakończenia stanu epidemii, a co za tym idzie do odmrożenia naszej gospodarki. Im dłużej stan zawieszenia trwa, tym mniej miejsc pracy w gospodarce zostanie.

Warto zewrzeć szyki.

Odwiedź fanpage bloga na Twitterze.

Nie ma jeszcze komentarzy.

Zostaw komentarz