Rozpędza się “totalna” walka o głosy w mediach społecznościowych. Krok do kolejnych kryzysów

Kampania prezydencka nabiera tempa. Nie tylko zwiększyła się dynamika działań w poszczególnych sztabach, co widać w mediach konwencjonalnych, ale też rozpędza się walka o głosy w mediach społecznościowych. Czy skończy się to kryzysem w mediach społecznościowych?

W połowie zeszłego roku Onet.pl ujawnił zorganizowany proceder szkalowania w mediach społecznościowych sędziów nieprzychylnych rządowej reformie wymiaru sprawiedliwości. Cała sprawa zakończyła się wtedy dymisją wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Stanowiska straciły delegacje kilku sędziów zatrudnionych w resorcie i Krajowej Radzie Sądownictwa.

Sprawa farmy trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości niewiele nauczyła polityków w zakresie poruszania się w świecie social mediów. Na nowo rozkręca się walka o głosy w mediach społecznościowych w związku z wyborami prezydenckimi. Poważniejszych ruchów po stronie Zjednoczonej Prawicy nie widać, ale pod hashtagiem #sprzatamytwittera, co jakiś czas pojawi się propozycja usunięcia konta z powodu hejterskiego języka w stronę działaczy Koalicji Obywatelskiej.

Czytaj też: #Silnirazem nie biorą jeńców. Przekonał się o tym poseł Jarosław Wałęsa z KO

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że farma trolli rośnie po stronie Koalicji Obywatelskiej. Dlaczego? Ciekawego odkrycia dokonał niedawno korespondent Radia RMF FM ze Stanów Zjednoczonych, Paweł Żuchowski.

- Cztery konta niemal jednocześnie polubiły jeden z moich tweetów. Co za podobieństwo kont...ilość obserwujących, obserwowanych itd. itp. - napisał na Twitterze.

Dodatkowe wyjaśnienia zamieścił administrator profilu pn. "10Murzynków". Zasugerował on, że za kontami stoi sam senator Krzysztof Brejza.

Przypomnieć tu warto, że TVP Info poinformowała, że ówczesny poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza, syn prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy, stał za zorganizowaną grupą hejterów. Miał on wymyślić wydział propagandy w inowrocławskim ratuszu. O całej sprawie poinformował Ireneusz Stachowiak, szef struktur Solidarnej Polski w woj. kujawsko-pomorskim.

Walka o głosy w mediach społecznościowych gubi

Klonowanie kont i tworzenie farm nie powinno nikogo dziwić. W obecnych czasach to stała praktyka wielu lobbystów. Takie zachowanie jest jednak obarczone wielkim ryzykiem. Tworzenie i powielanie kont kładzie się, co pewien czas, cieniem na działalności szczególnie partii i sztabów wyborczych.

Tak samo, jak było to w przypadku ministerstwa i ówczesnego posła Brejzy, tak teraz podobnie sprawy mają się w przypadku sztabu kandydatki na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Faktem jednak jest, że cztery tzw. fakekonta nie wywołają "pożaru" w sztabie - nie zaszkodzą wizerunkowi kandydatce, ale sprawiają, że zapala się pomarańczowa lampka, która ostrzega przeciwnika o wzmożonej działalności w sieci.

Czytaj też: Wszystkie te słuszne apele o pokój i pojednanie…

Nie ma jeszcze komentarzy.

Zostaw komentarz